Jak Cię zabić, kochanie?
Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 2016-06-02
Ilość stron: 400
Ocena: 5/6
~~ * ~~
Trzydziestoletnia Kasia może odziedziczyć ogromny majątek. Jest tylko jeden warunek - musi wysłać na tamten świat swojego męża. Nie chcąc, aby szansa na zdobycie fortuny przeleciała jej koło nosa, zabiera się za opracowanie, a potem realizację morderczych planów. Nic jednak nie idzie tak, jak sobie wymyśliła, a w dodatku z myśliwego sama szybko staje się tropioną zwierzyną.
Alek Rogoziński z wykształcenia filolog, z zawodu dziennikarz, z pasji kryminalista... to znaczy - twórca kryminałów. Przez lata związany z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. Od 2007 roku jego macierzystą bazą jest magazyn Party. Jest stałym gościem programów telewizyjnych (m.in. "Na Tapecie" w SuperStacji i "Magiel towarzyski" w TVN Style). Zadebiutował na polskim rynku komedią kryminalną "Ukochany z piekła rodem". Drugą jego publikacją jest "Morderstwo na Korfu", czyli kontynuacja "Ukochanego...". A teraz na światło dzienne wyszła kolejna książka autora zatytułowana "Jak cię zabić, kochanie?".
Debiut autora wspominam pozytywnie. A jak było tym razem? Według mnie zdecydowanie lepiej. Widać spory progres, jeśli chodzi o warsztat pisarski, oryginalność postaci oraz pomysłowość w kreowaniu nietypowej rzeczywistości. Zatem nasuwa się tylko jeden wniosek. Praktyka daje efekty i są postępy.
Na pochwałę przede wszystkim zasługuje niebanalna koncepcja fabuły. Poznajemy Kasię i Darka – młode małżeństwo, które przechodzi poważny kryzys. Oliwy do ognia dolewa problem związany z testamentem po bogobojnej krewnej z Ameryki. Wedle ostatniej woli staruszki, małżonkowie dostaną spadek, jeśli przed upływem określonego terminu dorobią się potomka. Niestety czas ucieka coraz prędzej, a warunki nadal nie spełnione. Trzeba zatem posunąć się do bardziej drastycznych kroków, czyli do… morderstwa.
Bardzo zgrabnie połączono wątek kryminalny z komedią omyłek. Wyobraźcie sobie taką absurdalną sytuację: Kasia kombinuje jak definitywnie pozbyć się męża, Darek również czyha na życie swojej żony, a jakby tego było mało oboje znajdują się na celowniku pewnego mafiozo oraz dwóch nieobliczalnych pseudo-zakonnic. Co z tego wyniknie? Przygotujcie się na wielowątkową,pełną nieprzewidzianych zdarzeń i niebezpieczeństw intrygę kryminalną, która czasem przyprawi Was o gęsią skórkę, a niekiedy wywoła uśmiech na twarzy.
Niewątpliwą zaletą powieści są barwni, szczegółowo nakreśleni i charakterystyczni bohaterowie. Z łatwością można sobie wyobrazić każdą postać z osobna, a ich perypetie bawią, jak również skłaniają do pewnych refleksji. Ciekawym zabiegiem są wplecione w tekst różne odwołania do znanych osób show biznesu, programów telewizyjnych, polityki oraz duchownych mających na sumieniu różne grzeszki. W efekcie powstaje rodzaj parodii dla intelektualistów, acz bez przekraczania granic dobrego smaku.
Bardzo się cieszę, że warstwa kryminalna dominuje nad obyczajową. To jest naprawdę wielki plus, który dodaje książce ożywczej adrenaliny i przyjemnego dreszczyku emocji. Znajdziemy również nie najgorzej zrealizowany komizm słowny i sytuacyjny- choć przyznam, że akurathumor średnio do mnie przemówił. Miałam nadzieję, żebędę co chwila wybuchać niekontrolowanym chichotem, tymczasem obyło się bez nadmiernej wesołości. No cóż, nie każdemu pasuje to samo. Pomimo tego całość oceniam naprawdę wysoko.
W ogólnym rozrachunku lektura przypadła mi do gustu. Jest spójna, przemyślana w wielu warstwach, i co najważniejsze – nieprzewidywalna. Napisana lekkim, prostym językiem, bez górnolotnych słów, czy jakiegoś patosu. Warto także docenić dynamiczne tempo akcji. Tyle się dzieje, że wszystkiego opisać nie sposób. Nuda z pewnością nikomu nie grozi.
„Jak cię zabić, kochanie?” okazał się całkiem przyjemną rozrywką, odskocznią odzwyczajnej codzienności. Myślę, że miłośnicy kryminałów z przymrużeniem oka, jak i wielbiciele literatury obyczajowej z kryminalną nutą, będą dokładnie tego samego zdania co ja. Polecam zainteresowanym.
Alek Rogoziński z wykształcenia filolog, z zawodu dziennikarz, z pasji kryminalista... to znaczy - twórca kryminałów. Przez lata związany z mediami. Karierę zaczynał w połowie lat 90. w kultowej już dzisiaj Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor. Od 2007 roku jego macierzystą bazą jest magazyn Party. Jest stałym gościem programów telewizyjnych (m.in. "Na Tapecie" w SuperStacji i "Magiel towarzyski" w TVN Style). Zadebiutował na polskim rynku komedią kryminalną "Ukochany z piekła rodem". Drugą jego publikacją jest "Morderstwo na Korfu", czyli kontynuacja "Ukochanego...". A teraz na światło dzienne wyszła kolejna książka autora zatytułowana "Jak cię zabić, kochanie?".
Debiut autora wspominam pozytywnie. A jak było tym razem? Według mnie zdecydowanie lepiej. Widać spory progres, jeśli chodzi o warsztat pisarski, oryginalność postaci oraz pomysłowość w kreowaniu nietypowej rzeczywistości. Zatem nasuwa się tylko jeden wniosek. Praktyka daje efekty i są postępy.
Na pochwałę przede wszystkim zasługuje niebanalna koncepcja fabuły. Poznajemy Kasię i Darka – młode małżeństwo, które przechodzi poważny kryzys. Oliwy do ognia dolewa problem związany z testamentem po bogobojnej krewnej z Ameryki. Wedle ostatniej woli staruszki, małżonkowie dostaną spadek, jeśli przed upływem określonego terminu dorobią się potomka. Niestety czas ucieka coraz prędzej, a warunki nadal nie spełnione. Trzeba zatem posunąć się do bardziej drastycznych kroków, czyli do… morderstwa.
Bardzo zgrabnie połączono wątek kryminalny z komedią omyłek. Wyobraźcie sobie taką absurdalną sytuację: Kasia kombinuje jak definitywnie pozbyć się męża, Darek również czyha na życie swojej żony, a jakby tego było mało oboje znajdują się na celowniku pewnego mafiozo oraz dwóch nieobliczalnych pseudo-zakonnic. Co z tego wyniknie? Przygotujcie się na wielowątkową,pełną nieprzewidzianych zdarzeń i niebezpieczeństw intrygę kryminalną, która czasem przyprawi Was o gęsią skórkę, a niekiedy wywoła uśmiech na twarzy.
,, - Trzeba było powiedzieć, że planujesz morderstwo, zapisałabym się pół roku temu na siłownię – wydyszała Danka – i zaczęła przyjmować jakieś odżywki dla kulturystów. Już teraz czuję jutrzejszy ból kręgosłupa!’’
Niewątpliwą zaletą powieści są barwni, szczegółowo nakreśleni i charakterystyczni bohaterowie. Z łatwością można sobie wyobrazić każdą postać z osobna, a ich perypetie bawią, jak również skłaniają do pewnych refleksji. Ciekawym zabiegiem są wplecione w tekst różne odwołania do znanych osób show biznesu, programów telewizyjnych, polityki oraz duchownych mających na sumieniu różne grzeszki. W efekcie powstaje rodzaj parodii dla intelektualistów, acz bez przekraczania granic dobrego smaku.
Bardzo się cieszę, że warstwa kryminalna dominuje nad obyczajową. To jest naprawdę wielki plus, który dodaje książce ożywczej adrenaliny i przyjemnego dreszczyku emocji. Znajdziemy również nie najgorzej zrealizowany komizm słowny i sytuacyjny- choć przyznam, że akurathumor średnio do mnie przemówił. Miałam nadzieję, żebędę co chwila wybuchać niekontrolowanym chichotem, tymczasem obyło się bez nadmiernej wesołości. No cóż, nie każdemu pasuje to samo. Pomimo tego całość oceniam naprawdę wysoko.
W ogólnym rozrachunku lektura przypadła mi do gustu. Jest spójna, przemyślana w wielu warstwach, i co najważniejsze – nieprzewidywalna. Napisana lekkim, prostym językiem, bez górnolotnych słów, czy jakiegoś patosu. Warto także docenić dynamiczne tempo akcji. Tyle się dzieje, że wszystkiego opisać nie sposób. Nuda z pewnością nikomu nie grozi.
„Jak cię zabić, kochanie?” okazał się całkiem przyjemną rozrywką, odskocznią odzwyczajnej codzienności. Myślę, że miłośnicy kryminałów z przymrużeniem oka, jak i wielbiciele literatury obyczajowej z kryminalną nutą, będą dokładnie tego samego zdania co ja. Polecam zainteresowanym.
Fanpage A. Rogozińskiego: klik