Bez pamięci
Martyna Kubacka
Wydawnictwo Lucky
Data premiery: 22 sierpnia
Ilość stron: 288
Ocena: 6/6
Patronat medialny:
LITERACKI ŚWIAT CYRYSI
~~ * ~~
(…) jutro jest jak nowy rozdział powieści naszego życia i tylko od nas zależy, czy będziemy kontynuować wątek z poprzedniej strony, czy zdecydujemy się na nieoczekiwany zwrot akcji.
Pewnego dnia dwudziestokilkuletnia Katarzyna budzi się w pięknym, nieznanym domu. Jest przerażona, wszystko ją boli i niczego nie pamięta. Dowiaduje się, że miała wypadek, a przystojny prawnik, który się nią opiekuje, jest jej narzeczonym. Czy jednak może mu zaufać? Co w tej historii jest prawdą, a co kłamstwem?
"Bez pamięci" to druga po ,,Bezczelnej’’ powieść w dorobku literackim Martyny Kubackiej. Autorka w 2009 roku ukończyła studia licencjackie (filologia polska) w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej we Włocławku. Edukację kontynuowała w Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej we Włocławku i w 2011 roku uzyskała tytuł magistra pedagogiki. Prywatnie żona i matka. Uwielbia spędzać czas ze swoją rodziną. Największą radość sprawiają jej spontaniczne rodzinne wycieczki. Jest straszną gadułą. Uważa, że każdy temat jest dobry do rozmowy, a dialog zbliża ludzi i zacieśnia więzi między nimi.
Debiut Martyny wspominam bardzo pozytywnie, jednak najnowsza powieść jest bezsprzecznie lepsza.Niewątpliwie ciekawsza i bardziej dopracowana stylistycznie oraz koncepcyjnie. W dodatku emanuje niesamowitym, niepokojącym klimatem przeplatanym nutką błyskotliwego humoru i ironii. Wszystko zgrabnie połączone w logiczną i spójną całość, daje piorunujący efekt.
Szalenie intrygują mnie historie, w których bohaterka cierpi na amnezję i zupełnie nie pamięta wydarzeń sprzed wypadku.
,,Przerażająca pustka. Czarna dziura. Paraliżujący spazm strachu przeszył każdy zakamarek mojego ciała.''
Pomysł na fabułę może nie jest zbyt nowatorski, ale zaprezentowany w bardzo nietypowy sposób, albowiem w tym przypadku okazuje się, że niewiedza jest lepsza od przerażającej prawdy. Autorka stworzyła doskonałą intrygę uknutą z mistrzowską precyzją. Umiejętnie manipuluje czytelnikiem podsuwając różne tropy i sugestie, mimo to wszelkie próby rozwiązania zagadki kończą się fiaskiem. Przyznam, że obstawiałam różne warianty zdarzeń, lecz tego jednego nie przewidziałam. Totalny szok.
Narastające napięcie, podniecenie, obawa wymieszana z nadzieją. To zaledwie przedsmak emocji, jakie będą towarzyszyć Wam w trakcie tej lektury.Pisarka popuściła wodze wyobraźni i zaprezentowała nam fascynującą powieść z dreszczykiem. Znajdziemy tu trochę romansu, odrobinę komedii romantycznej oraz szczyptę kryminału z domieszką thrillera. Nietypowy miszmasz gatunkowy, który idealnie komponuje się ze sobą.
Największą zaletą powieści są rewelacyjnie nakreśleni bohaterowie.Barwni, wyraziści i tak autentyczni, jakby istnieli naprawdę. Prymwiodą cztery postacie: Kasia, Piotr, Marta oraz Tomasz - Fred. Jak każdy z nas mają swoje wady, zalety, jakieś problemy i chwile słabości. Kasia przypomina dzikie, przestraszone zwierzątko, które należy stopniowo oswajać. Nie wie kim jest, nie wie jak się nazywa, skąd pochodzi. Najgorsze jednak jest to, że w ogóle nie przypomina sobie domu, w którym mieszka ze swoim narzeczonym. Natomiast Piotr to wzięty warszawski prawnik, hazardzista i łamacz niewieścich serc. Dla niego liczy się tylko chwilowa, niezobowiązująca zabawa, ponieważ jego zdaniem miłość osłabia i ogłupia człowieka. Dlaczego zatem zdecydował się na poważny związek z Kasią? Hmm, niech to pozostanie moją słodką tajemnicą. Jest jeszcze dowcipna i pełna życia Marta, pracująca w charakterze opiekunki przy rekonwalescentce. Wścibstwo i wtykanie nosa w nie swoje sprawy to jej naczelna cecha, mimo to budzi ogromną sympatię. A przy bliższym poznaniu zyskuje jeszcze bardziej. Na koniec zostawiłam Freda – niskiego wzrostu ogrodnika. Też facet po prostu wymiata. Jego ego jest większe niż Mount Everest, ale dzięki temu powieść wręcz ocieka humorem.
Książka wprawiła mnie w zachwyt i zdumienie. Jest po prostu genialnie napisana. Prostym, ale zarazem błyskotliwym językiem, nie stroniącym od dosadnych zwrotów. Ciekawym zabiegiem jest wielotorowa narracja, która pozwala czytelnikowi spojrzeć na opisywaną historię z różnych perspektyw. Nie zabraknie także charakterystycznego humoru autorki. Niektóre teksty są wręcz kapitalne. Oto malutka próbka tego, co Was czeka.
,, Przyznam, maleńka, że rozpaliłaś mnie do czerwoności.
– To poluźnij gumę w kalesonach, a potem spuść trochę pary, żebyś przypadkiem nie dostał samozapłonu i nie wyleciał w powietrze z zachwytu.
– Rzuciłam w niego mokrą ścierką i oszołomiona uciekłam z kuchni.’’
Na uznanie zasługuje również sposób, w jaki prowadzona jest akcja - nie ma żadnych przestojów ani dłużyzn. I w dodatku systematycznie zaskakuje, stopniowo odsłaniając przed nami nowe informacje z przeszłości Katarzyny. Najlepszy jednak jest wątek miłosny okraszony subtelną nutą pikanterii i elektryzującą dawką zmysłowego przyciągania. Będą czułe spojrzenia, namiętne pocałunki i fizyczna bliskość, acz nakreślona w sposób delikatny i wysublimowany, bez anatomicznej dokładności. Generalnie nie mam się do czego przyczepić. Jak dla mnie rewelacja.– To poluźnij gumę w kalesonach, a potem spuść trochę pary, żebyś przypadkiem nie dostał samozapłonu i nie wyleciał w powietrze z zachwytu.
– Rzuciłam w niego mokrą ścierką i oszołomiona uciekłam z kuchni.’’
,,Bez pamięci’’ można porównać do idealnej randki z wymarzonym facetem. Na początku odczuwamy dziwne podenerwowanie i ekscytację wymieszaną z oczekiwaniem na to, co będzie dalej. A potemjest romantycznie, seksownie i z dreszczykiem. Cóż tu więcej pisać – ta książka szturmem zdobyła moje serce. Jest po prostu cudowna! Przeczytajcie i sami oceńcie czy nie mam racji.
Fanpage M. Kubackiej: klik