Uratuj mnie
Anna Bellon
Cykl: The Last Regret (tom 1)
Wydawnictwo: OMGBooks
Liczba stron: 352
Ocena: 4/6
~~ * ~~
Normalne życie Mai skończyło się, gdy zginął jej ukochany brat. Pogrążyła się w żałobie, zerwała kontakty z wszystkimi przyjaciółmi. Liczyły się tylko książki i muzyka.
Prawdziwe życie Kylera może się dopiero zacząć. Gdy skończy liceum, przestanie się przeprowadzać, zmieniać szkoły, gdy uwolni się od toksycznego ojca. Na razie jedyną ucieczką pozostaje muzyka. I prowokowanie otoczenia napisami na koszulkach.
„A później nauczyłam się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem za nim schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierosowy dym”.
W nowej szkole Kyler poznaje Maię. I postanawia się z nią zaprzyjaźnić. Ale czy dziewczyna, która odtrąca od siebie wszystkich, jest na to gotowa? Czy Kyler ma w sobie tyle siły, by nie odpuścić?
I czy to na pewno przyjaźń?
Anna Bellon autorka serii "The Last Regret". Urodziła się w 1996 roku w Lublinie, wychowała w Ostrowcu Świętokrzyskim, a na studiach postanowiła szukać szczęścia w Warszawie. Z natury sarkastyczna realistka, która paradoksalnie częściej patrzy w niebo niż pod nogi i dlatego zaczęła pisać. Zaczęła od wierszy, ale tylko na chwilę, bo poezja szybko przestała mieścić jej słowotok. Zapełniała zapisanymi stronami najpierw szuflady, a potem twardy dysk, aż trafiła na Wattpad. Na początku tylko po cichu czytała, aż w końcu spontanicznie podjęła decyzję, że zacznie się dzielić tym, co siedzi jej w głowie, ukrywając się pod nickiem AnaLeFay. W "The Last Regret"łączy pisanie z tym, co inspiruje ją najbardziej zaraz po ludziach – muzyką.
„Uratuj mnie” to pierwsza część serii „The Last Regret”, opowiadającej o grupie przyjaciół z liceum, którzy zakładają zespół rockowy. Książka w zmienionej wersji była publikowana na Wattpadzie, gdzie uzyskała ponad milion odsłon.
Etap nastoletni mam już dawno za sobą, mimo to jestem wielką fanką New Adult. Ten gatunek po prostu do mnie przemawia, dlatego nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i musiałam sięgnąć po debiutanckie dzieło naszej rodzimej autorki. Czy warto było? Na pewno nie żałuję, ale szczerze powiedziawszy spodziewałam się większego "bum", tym bardziej że w sieci aż kipi od pozytywnych recenzji.
Sam pomysł na fabułę nie porywa żadną oryginalnością. Znowu mamy dobrze znany nam schemat: dziewczyna zmagająca się z traumą oraz chłopak z przeszłością. Mimo to z żywym zainteresowaniem zaczęłam śledzić przebieg tej znajomości, spodziewając się wielu emocji i wzruszeń. Niestety czegoś zabrakło. Nie potrafiłam w pełni przeżywać tej historii. Tak jakbym stała z boku i patrzyła na wszystko z dziwną obojętnością. Nie znaczy to jednak, że powieść jest zła. Po prostu nie do końca wykorzystano jej potencjał.
Zacznę najpierw od minusów, żeby na osłodę zaprezentować plusy. Przede wszystkim razi po oczach inspiracja twórczością Collen Hoover, mam tu głównie na myśli ,,Maybe Someday’’. Może nie był to świadomy zabieg, ale wyszło jak wyszło. Mam także zastrzeżenie co do krótkich rozdziałów i poszarpanych gdzieniegdzie wątków. W efekcie brakuje pewnego wrażenia spójności i ciągłości przedstawionej historii. I strasznie jestem poirytowana brakiem tłumaczenia tekstów piosenek. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach język angielski jest już standardem. Ale co z tymi osobami, które nie uczyły się go nigdy? Czuję wielkie rozczarowanie.
Nie zachwycił mnie również wątek miłosny. Zwłaszcza początkowy etap, gdy rodzi się uczucie między bohaterami budzi mój sprzeciw. Dziewczyna, która dotychczas stroniła od ludzi, nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki otwiera się przed nowo poznanym przystojniakiem. Według mnie tempo rozwoju tej relacji byłozbyt szybkie, a co za tym idzie – mało wiarygodne. Na szczęście po jakimś czasie widać już poprawę iw rezultacie mogłam bez irytacjiobserwować tworzącą się między nimi więź opartą na wzajemnym zrozumieniu i zaufaniu.
Podoba mi się natomiast wplecenie do narracji muzycznych elementów, które dodają powieściunikatowego nastroju i swoistej głębi. Warto także docenić ciekawie wykreowanych bohaterów. Ona – zamknięta w swoim świecie, obarcza się winą za tragiczną śmieć brata. On – ambitny, wrażliwy młody mężczyzna, pragnący akceptacji i ciepła rodzinnego domu. Oboje walczą ze swoimi słabościami, ze swoim strachem, ze swoimi ograniczeniami. Według mnie autorka całkiem sprawie dopracowała ich psychologiczny rys, kładąc szczególny nacisk na bolesne doświadczenia, co sprawia, że wydają się bardziej ludzcy i autentyczni w swoich poczynaniach.
Całość napisana jest poprawnym językiem, w sposób jasny i przejrzysty. Za sprawą pierwszoosobowej narracji prowadzonej z perspektywy Kylera i Mai, czytelnik od początku wnika w ich psychikę i dowiaduje się, o czym myślą i czego pragną. Jeżeli chodzi o tempo akcji jest dość miarowe, czasami zwalnia, a innym razem przyspiesza. Generalnie to dobra lektura. Liczę jednak, że kolejna powieść, która wyjdzie spod pióra pisarki będzie prezentować znacznie wyższy poziom – wszak praktyka czyni mistrza.
Podsumowując:
„Uratuj mnie” to subtelna i przejmująca historia o miłości, sile przyjaźni, cierpieniu i szukaniu swojego miejsca na ziemi. Z niezwykłą wrażliwością pokazuje, że jeśli tylko czegoś bardzo pragniemy, to wszystko jest możliwe. Wystarczy tylko chcieć i zrobić pierwszy krok. Polecam wszystkim zainteresowanym.
„Uratuj mnie” to subtelna i przejmująca historia o miłości, sile przyjaźni, cierpieniu i szukaniu swojego miejsca na ziemi. Z niezwykłą wrażliwością pokazuje, że jeśli tylko czegoś bardzo pragniemy, to wszystko jest możliwe. Wystarczy tylko chcieć i zrobić pierwszy krok. Polecam wszystkim zainteresowanym.