"Cztery płatki śniegu"
Joanna Szarańska
Wydawnictwo Czwarta Strona
Liczba stron: 334
Data premiery: 08.11.2017 r.
Ocena: 9/10
Patronat medialny:
Ciepła, przepełniona humorem i wzruszeniami opowieść o tym, co jest naprawdę ważne.Joanna Szarańska
Wydawnictwo Czwarta Strona
Liczba stron: 334
Data premiery: 08.11.2017 r.
Ocena: 9/10
Patronat medialny:
Gwiazdka za pasem, w powietrzu pachnie makowcem, goździkami i zieloną choinką. Mieszkańcy małego miasteczka myślą już o przygotowaniach świątecznych, ale na drodze lepienia uszek i łańcuchów choinkowych staną im rodzinne perypetie. Zabiegani zapomną, co naprawdę liczy się w świętach. Na szczęście ktoś im o tym przypomni…
Bo święta mogą być wyjątkowe, nawet gdy z nieba spadną cztery płatki śniegu na krzyż…
Joanna Szarańska. Osoba pogodna i czarująca świat swoim uśmiechem. Obserwuje mijające dni z niegasnącym entuzjazmem i oczekuje, że w swoim życiu zrobi coś naprawdę ważnego. Dla innych i dla siebie. Copywriterka o stu specjalnościach. Zakochana w piłce nożnej, języku hiszpańskim i książkach. Miłośniczka powieści Stephena Kinga. Tych najdłuższych. Blogerka z zamiłowania, pisarka dotychczas szufladowa i nałogowa marzycielka. Współpracuje z fundacją Miasto Słów i Klubem z Kawą nad Książką. Na co dzień mama, żona i opiekunka najpiękniejszego pod słońcem schroniskowca rasy mieszanej.
Twórczość autorki znam dzięki przezabawnej serii Kalina w malinach, która według mnie jest świetnym antidotum na ponury nastrój. Dlatego też nie mogłam odmówić sobie przyjemności sięgnięcia po kolejną prozę Joanny zatytułowaną ,,Cztery płatki śniegu''. I nie zawiodłam się ani trochę. Książka w stu procentach spełniła moje oczekiwania. Dostałam nie tylko dowcipną i błyskotliwą powieść utrzymaną w tradycyjnej świątecznej konwencji, ale przede wszystkim piękną, poruszającą historię afirmującą i eksponującą najważniejsze wartości życiowe. Jestem oczarowana i przejęta.
Sama fabuła nie wydaje się jakoś szczególnie nowatorska, a jednak okazuje się, że cały urok tkwi w tej właśnie prostocie. Poznajemy mieszkańców kamienicy przy ulicy Weissa w Kalwarii Zebrzydowskiej. Każde z nich ma swoje troski, zmartwienia i marzenia. Zajęci własnymi sprawami, nie dostrzegają cudzych potrzeb. Ale nieoczekiwanie zdarza się coś, co zmusza wszystkich do spojrzenia na dobrze znaną im rzeczywistość z zupełnie nowej perspektywy. Co to takiego? Zapewniam, że będziecie zaskoczeni.
Znakomita lektura, nie tylko na okres bożonarodzeniowy, lecz na każdą porę roku, ponieważ niesie ze sobą istotne przesłanie, które każdy z nas powinien wziąć sobie głęboko do serca i zawsze o nim pamiętać. A mianowicie, że pogoń za pieniędzmi, sukcesem i dobrami doczesnymi nie jest wyznacznikiem prawdziwego bogactwa. Największym skarbem są inni ludzie, którzy bezwarunkowo ofiarują nam swój czas, uwagę i miłość. Z którymi już samo obcowanie sprawia, że czujemy się szczęśliwi i spełnieni. Warto o tym pamiętać w ferworze codzienności i licznych obowiązków.
Największą siłą książki są bez wątpienia jej bohaterowie– wyraziści, barwni, z krwi i kości. Marzena jest młodą wdową, samotnie wychowującą córeczkę Stasię. Wiecznie zapracowana, nie wie, że jej pociecha doświadcza pewnych nieprzyjemności z powodu swojego staroświeckiego imienia. Z kolei Anna ma dosyć zachowania swojego męża, który zmierza w kierunku nieznośnego dla otoczenia sknerstwa. Natomiast Zuza i Kajetan są przekonani, że ich małżeństwo wisi na włosku w związku z obustronnymi podejrzeniami o zdradę. Monika zaś, to świeżo upieczona mama, zakręcona na punkcie poradników dotyczących wychowywania dzieci. Jest jeszcze pani Michalska. Samozwańcza dozorczyni, dbająca o czystość i porządek kamiennicy, która chciałaby zrealizować pewien cel. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem… Praktycznie wszyscy (może z wyjątkiem dusigrosza Waldemara) zyskali moją sympatię. A co ważne - ich perypetie dały mi dużo do myślenia oraz skłoniły do zastanowienia się nad sobą, swoimi wyborami i nad własną egzystencją.
Według mnie to najlepsza pozycja książkowa w dorobku autorki. Znajdziemy w niej nie tylko wiele ciekawych elementów społeczno-obyczajowych, takich jak obsesyjne skąpstwo, manipulacja, brak szczerości i zaufania, samotność, odrzucenie, niedopasowanie bądź niekonwencjonalne metody wychowywania dziecka, jak również będziemy świadkami kilku komicznych scen (z aferą majtkową na czele. Po prostu boki zrywać!) oraz wzruszających epizodów. Wszystko to doskonale ze sobą harmonizuje i wprowadza czytelnika w niezwykły, iście magiczny klimat.
Nie sposób nie docenić stylu pisania pani Joanny. Z właściwym sobie wdziękiem operuje lekkim i bardzo plastycznym językiem; tworzy żywe dialogi i umiejętnie prowadzi kilkutorową narrację, pozwalającą spojrzeć na opisywaną historię z różnego punktu widzenia. Także tempo akcji jest bez zarzutu. Wciąga niczym ruchome piaski, skutecznie podsycając zainteresowanie. Ogólnie rzecz biorąc, autorka po raz kolejny stanęła na wysokości zadania i przekazała w nasze ręce pierwszorzędną, dopracowaną w każdym calu, powieść, obok której nie da się przejść obojętnie. Oby tak dalej!
Podsumowując:
,,Cztery płatki śniegu'' to słodko-gorzka opowieść utkana z pajęczyny pozornie zwyczajnych zdarzeń, z których wydobywa się coś, co nieuchwytne, a jednak niezwykle ważne. Coś, co można wyrazić jednym słowem – życzliwość dla bliźnich. Warto bowiem budować dobre relacje z innymi, bo czasami nawet nic nieznaczące detale, drobne gesty, trywialne sytuacje mogą być dla kogoś źródłem radości i spełnionej nadziei na lepsze jutro. Przeczytaj tę książkę i przekonaj się o tym osobiście. Gorąco polecam!