(Without Merit)
Katie Cotugno
Data wydania: 6 czerwca 2018
Wydawca: Feeria Young
Gatunek: YA
Ilość stron: 360
Ocena: 6+/10
Patronat medialny:
Dwaj bracia, jedna dziewczyna i trzy złamane serca…
Patrick był pierwszą miłością Molly i mieli zostać razem na zawsze… ale potem zakochała się w Gabie. Jego starszym bracie. Kiedy wszystko wyszło na jaw, całe miasto ją znienawidziło. Dlatego ostatnią klasę liceum spędziła w szkole z internatem.
Teraz wraca do domu na lato. Przed nią długie 99 dni, podczas których będzie musiała zmierzyć się z dawnymi przyjaciółmi i obecnymi wrogami, prawdą i plotkami o sobie, a Gabe i Patrick nie pozwolą jej o sobie zapomnieć…
Katie Cotugno była nominowana do Puschart Prize, a jej praca pojawiła się w The Iowa Review, The Broadkill Review, The Apalachee Review, a także Argestes i na stronie Nerve.com. Jej powieści "How to love" i "99 days" są wydawane dzięki Balzer + Bray.
Ostatnimi czasy coraz częściej sięgam po literaturę młodzieżową, dzięki której mogę znów choć przez chwilę poczuć się jak nastolatka, przeżywając wspólnie z bohaterami ich wzloty i upadki, chwile radości i smutku, pierwsze miłosne rozterki i niełatwe decyzje. Dlatego też kiedy nadarzyła się okazja przeczytania ''99 dni lata'', bez wahania postanowiłam z niej skorzystać. Wakacyjna okładka oraz intrygujący blurb zwiastował niezapomnianą i emocjonującą lekturę. Niestety moje oczekiwania nie zostały spełnione. Wprawdzie historia sama w sobie jest rewelacyjna, niemniej jednak zabrakło kilku istotnych szczegółów oraz „tego czegoś”, co wzbudziłoby mój zachwyt. Ot, taka lekka młodzieżówka, przyjemny sposób na relaks, nic więcej.
Ostatnimi czasy coraz częściej sięgam po literaturę młodzieżową, dzięki której mogę znów choć przez chwilę poczuć się jak nastolatka, przeżywając wspólnie z bohaterami ich wzloty i upadki, chwile radości i smutku, pierwsze miłosne rozterki i niełatwe decyzje. Dlatego też kiedy nadarzyła się okazja przeczytania ''99 dni lata'', bez wahania postanowiłam z niej skorzystać. Wakacyjna okładka oraz intrygujący blurb zwiastował niezapomnianą i emocjonującą lekturę. Niestety moje oczekiwania nie zostały spełnione. Wprawdzie historia sama w sobie jest rewelacyjna, niemniej jednak zabrakło kilku istotnych szczegółów oraz „tego czegoś”, co wzbudziłoby mój zachwyt. Ot, taka lekka młodzieżówka, przyjemny sposób na relaks, nic więcej.
Poznajemy Molly Barlow, która w przypływie chwilowej słabości zdradziła swojego chłopaka z jego starszym bratem. W chwili kiedy się wszystko wydało, nastolatka niczym uciekinier opuściła rodzinne miasteczko Star Lake, aby przez ostatni rok liceum spędzić w szkole z internatem w Arizonie. Nadchodzą jednak wakacje, a co za tym idzie – Molly wraca do swojego koszmaru, gdzie już pierwszego dnia odczuwa negatywne skutki swojego wcześniejszego występku. Jakby tego było mało, bracia Patryk i Gabe ponownie wkradają się do jej życia i do jej serca. Co tego dalej wyniknie? Czy nastolatka zawalczy o swoje dobre imię i naprawi zerwane więzi z najbliższymi przyjaciółmi? A może swoim pojawieniem się poczyni jeszcze większe szkody?
Zazwyczaj staram się oceniać daną książkę przez pryzmat tego, czy budzi żywe emocje i niejednoznaczne osądy. Czy pozostaje w pamięci i skłania do pewnych refleksji. Dlatego też niniejszą publikację oceniam dość dobrze, gdyż niesie ze sobą mnóstwo kontrowersji oraz falę negatywnych odczuć. Powodem takiego stanu rzeczy jest główna bohaterka, która choć jest ciekawie i wyraziście nakreślona, to jednak denerwuje granic możliwości. Początkowo było mi jej żal, ponieważ została wystawiona na publiczne pośmiewisko przez swoją matkę – pisarkę, która wykorzystała jej zwierzenia do napisana własnej książki. To zdecydowanie cios poniżej pasa. Nie rozumiałam również tego całego hejtu, jaki na nią spadł. Owszem, postąpiła źle, wdając się w romans z Gabe, ale akurat w owym momencie nie była w związku z Patrickiem. Toteż jedyne co można jej zarzucić to to, że trzymała swój występek w tajemnicy. A potem mleko się już wylało i nie było czego tłumaczyć. Niestety, poniewczasie moja empatia przerodziła się w złość i w nienawiść. Wszystko bowiem ma swoje granice i moja cierpliwość względem Molly w końcu się wyczerpała. Czym mi podpadła? Przekonajcie się sami!
<<Jestem okropna, jestem tak straszna jak myśli o mnie Julia… Niszczę rodzinę Donnelych jak kataklizm, tornado, które wróciło w to samo miejsce, by wyrządzić jeszcze więcej szkód>>
Jak już wcześniej wspomniałam, kluczowa postać namacalnie wyróżnia się pod względem warstwy psychologicznej. Doskonale pokazano jej wszelkie rozterki, wątpliwości, strach i pragnienia. Również pozostałe osoby zachowują się jak normalni ludzie i wiele wnoszą do fabuły, czyniąc ją ją jeszcze bardziej intrygującą.
Nie sposób nie wspomnieć o wątku romantycznym, który paradoksalnie wypada słabo, acz jednocześnie zaskakuje swoją niekonwencjonalnością. Mamy do czynienia z kolejnym klasycznym trójkątem: ich dwóch i ona jedna. Mimo początkowych obaw Molly znów zaczyna spotykać się z Gabe. Ale kiedy widzi swojego byłego faceta z nową partnerką, zżera ją zazdrość, a dawne uczucie odżywa z ogromną mocą.
<<Przy Gabie czuję się sobą. Więc dlaczego nie mogę przestać myśleć o jego bracie?>>
Nie da się jednocześnie mieć ciastka i zjeść ciastka, o czym Molly zdaje się zapominać. Jak zakończy się ta historia? Przygotujcie się na nieoczywiste zagrywki, w której nikt nie jest bez winy. Autorka uświadamia nam, że miłość nie zawsze idzie w parze z rozsądkiem. Często podlega złudnym fascynacjom i nadziejom. Odbiera rozum, niekiedy pozbawia godności i stawia nas przed trudnymi wyborami. Mimo to warto kochać i warto być kochanym. Bo to najcenniejsza wartość naszej egzystencji, klucz do osiągnięcia trwałej radości i spełnienia.
Język, jakim operuje Katie Cotugno, jest prosty, lekki i plastyczny. Nie znajdziemy tu drobiazgowych opisów ani rozdrabniania się na nic nie znaczące rzeczy. Próżno też szukać dynamicznej akcji i nagłych jej zwrotów. Wszystko toczy się swoim własnym miarowym tempem, zmierzając do niebanalnego finału, który notabene pozostawia spory niedosyt. Zastrzeżenia mam też do wplecionych w tekst retrospekcji. Według mnie rozpraszały i dezorientowały moją uwagę, wprowadzając pewien nieład do fabuły. Może gdyby były bardziej rozwinięte i dopracowane – utworzyłby pełniejszy obraz całości. Generalnie tkwiący w tej książce potencjał nie został należycie wykorzystany, nad czym ogromnie ubolewam. Ale mam nadzieję, że kolejne podejście do prozy autorki będzie znacznie lepsze.
Podsumowując: ''99 dni lata'' to pulsująca różnorodnymi doznaniami opowieść o konsekwencjach ludzkich działań, złożoności uczuć i relacji międzyludzkich, zdradzie, wzajemnej rywalizacji i burzliwym poszukiwaniu szczęścia. Wzrusza, bulwersuje, daje do myślenia, a przede wszystkim mądrze uświadamia, że nikt nie jest idealny, każdy popełnia błędy i zalicza potknięcia. Najważniejsze, aby wyciągać z pomyłek naukę i starać się nie powielać ich w przyszłości. Krótko mówiąc: zapraszam wszystkich zainteresowanych.