Na przekór
Agata Polte
Data premiery: 25 czerwca
OCENA 8/10
Patronat medialny:

Walcz o swoje. Na przekór wszystkiemu.
Odkąd prawie zostałam potrącona na skrzyżowaniu, cały czas miałam wrażenie, że gram na loterii: uda mi się przejść albo nie…
Laura przekonała się już kilka razy, że w życiu nie zawsze można liczyć na bliskie osoby. Gdy była mała, jej ojciec odszedł, a kilka lat później do Anglii wyjechała matka pod pretekstem szukania pracy i mieszkania. Po pewnym czasie Laura zrozumiała, że matka nie zamierza po nią wracać, i przestała sobie robić nadzieję. Na szczęście nie została zupełnie sama – jest babcia, przygarnięty kundelek Loki i leniwy kot Ninja. Jest nauka i praca w klinice weterynaryjnej. Jest przyjaciel Adam. I wreszcie jest Filip, zabawny, poznany przypadkiem chłopak, z którym znajomość zaczyna się coraz szybciej rozwijać.
I kiedy Laura zaczyna naprawdę cieszyć się życiem, spada na nią kolejny cios…[opis wydawcy]
Agata Polte to dwudziestodwuletnia fanka siatkówki i skoków narciarskich. Przyjaciele wiedzą, że sarkazm jest jej sposobem na życie, i już nawet nie próbują z tym polemizować. Oprócz studiowania i pisania zajmuje się także recenzowaniem książek na blogu. W maju zadebiutowała książką pt. „To, czego nie widać”, która uzyskała całkiem pozytywny rozgłos. Autorka postanowiła więc iść za ciosem i napisała kolejną powieść zatytułowaną ''Nowe jutro'', zaś obecnie na światło dzienne wyszła następna publikacja ''Na przekór''.
Całkiem niedawno miałam okazję i przyjemność przeczytać i zarekomendować drugą książkę autorki zatytułowaną ''Nowe jutro'', która w moim mniemaniu okazała się nadzwyczaj poruszającą, życiową i mądrą historią o przyjaźni, miłości, trudnej sztuce dojrzewania, a przede wszystkim o stracie bliskiej osoby i próbie radzenia sobie z nową sytuacją. Dlatego kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania kolejnej publikacji młodziutkiej pisarki – bez wahania się zgodziłam. Chciałam bowiem sprawdzić, czy w dalszym ciągu pracuje nad swoim warsztatem i nieustannie go udoskonala. Czy może spoczęła na laurach, zadowoliwszy się uzyskanymi osiągnięciami. I teraz, już po lekturze, będę z Wami szczera – jest znakomicie, ale mogłoby być jeszcze lepiej. Mam wrażenie, że Agata trzyma swój ogromny potencjał twórczy na wodzy w obawie przed popełnieniem jakiegoś błędu. Nie ma się czego bać. Do odważnych świat należy! Ale i tak nie zmienia to faktu, że ''Na przekór'' to kawał dobrej prozy obyczajowej, z której każdy może wyłuskać coś dla siebie.
Poznajemy Laurę Piech – młodą, zwyczajną dziewczynę, którą los od najmłodszych lat nie rozpieszcza. Zostawiona przez obojga rodziców, może liczyć jedynie na wsparcie ukochanej babci oraz Adama – serdecznego przyjaciela, do którego zawsze się zwraca, gdy czuje, jakby cały świat walił jej się na głowę. Na co dzień Laura uczy się w liceum, a w wolnych chwilach dorabia jako recepcjonistka w przychodni weterynaryjnej. Pewnego dnia na jej drodze pojawia się także Filip, wnosząc do jej szarej egzystencji sporo kolorytu. I kiedy wszystko powoli zmierza ku lepszemu, sprawy nieoczekiwanie dramatycznie się komplikują. Czy pomimo licznych przeszkód znajdzie w końcu spokój i szczęście? A może happy end nie jest jej pisany?
<<Moja radość i zaufanie do ludzi, do świata były zbyt nadszarpnięte przez tych, którzy przecież mieli mnie nie zawieść. Towarzyszył mi nieustanny strach, że następnego dnia obudzę się i kolejna osoba, którą kochałam najbardziej na świecie, mnie opuści. Kolejna lub kolejne. A nie było ich na tyle dużo, bym przy pomocy innej była w stanie tak zwyczajnie wydostać się z dziury, więc jeśli wpadłabym w nią znów, prawdopodobnie po prostu leżałabym już na dnie.>>
Coraz rzadziej sięgam po młodzieżówki, wszak nastoletnie lata mam już dawno za sobą. Mimo to raz na jakiś czas lubię przeniknąć do świata młodych ludzi, którzy dopiero co wkraczają w dorosłość, a już muszą dokonywać trudnych wyborów. Stąd też moja decyzja o przeczytaniu niniejszej lektury. I ani trochę tego nie żałuję. Autorka zaserwowała nam powieść mądrą, dojrzałą, zmuszającą do myślenia i zastanowienia się nad nad własną egzystencją, nad tym co jest tak naprawdę ważne. Z niezwykłą subtelnością i w sposób bardzo wyważony opowiada o rozczarowaniu, poczuciu wyalienowania, samotności, porzuceniu i próbie zapomnienia, a także o bolesnym zderzeniu młodzieńczych ideałów z realiami dorosłości oraz poszukiwaniu celu i swego miejsca na świecie. Szerokie spektrum poruszanej tematyki z całą pewnością zyska zainteresowanie wśród czytelników w każdym wieku.
Dużym atutem omawianej prozy są wyraziści bohaterowie, nakreśleni naturalnie i wiarygodnie. Każdy z nich jest postacią charakterystyczną, wzbudzającą zupełnie inne odczucia. Największą sympatią zapałałam do Laury, która mimo przykrych doświadczeń, rozczarowań oraz kłopotów nie poddaje się rozpaczy, lecz znajduje odtrutkę na egzystencjalną pustkę w postaci satysfakcji z pracy, kochanych zwierząt i wsparcia ze strony cudownej i niesamowitej babci.
<<Nie oszukuję się dłużej, że ojciec któregoś dnia pojawi się w drzwiach i powie mi, że przeprasza i że od teraz już będzie mnie wspierał. Ani tym bardziej że zrobi to matka. Pogodziłam się z tym, że zostałam przez nich obojga porzucona, choć pytania o to, dlaczego mi to zrobili i czym sobie na to zasłużyłam, pojawiały się w mojej głowie jeszcze nie raz i nie dwa. Tak czy inaczej łatwiej było mi żyć ze świadomością bycia zdaną tylko na siebie i słabnącą coraz bardziej babcię niż udawać, że rodzice wrócą.>>
Polubiłam także Filipa, który pod płaszczykiem zabawnego chłopca skrywa gorące, czułe i wrażliwe serce. Z kolei Adam rozczarował mnie swoją postawą, ponieważ zdawał się nie dostrzegać fałszu i dwulicowości otaczających go ludzi. Znienawidziłam natomiast matkę Laury. To podła, pozbawiona uczuć żmija, dodatkowo zachłanna i pozbawiona skrupułów. Nie tylko porzuciła córkę, ale także dopuściła się niecnych czynów. Jakich? Przekonajcie się sami. Generalnie wszystkie osoby są ze sobą ściśle powiązane, wzajemnie uzupełniają się i napędzają fabułę do przodu.
Styl pisania Agaty Polte jest lekki i przyjemny, a jednocześnie obrazowy. Swobodnie operuje prostym językiem, umiejętnie prowadzi pierwszoosobową narrację z punktu widzenia Laury oraz skrupulatnie buduje klimat i stopniuje napięcie, które z biegiem wydarzeń narasta. Jako zaletę mogę również uznać całkiem zwrotne tempo akcji, gdzie złość, smutek, tęsknota, nadzieja i radość – przeplatają się i zmieniają jak w kalejdoskopie. Generalnie książka okazała się być young adult na piątkę z plusem. Do najwyższej noty zabrakło mi trochę większej ekspresji oraz trochę mocniejszego zaakcentowania złożonych relacji psychologicznych poszczególnych jednostek. Cała reszta jest bez zarzutu.
Podsumowując: Życie niekiedy bywa bardzo okrutne, a najstraszniejsze potwory kryją się często nie w ciemności, lecz w drugim człowieku. Jak więc wierzyć w ludzką dobroć, uczciwość i miłość? Odpowiedzi szukajcie na kartach tej wspaniałej książki, która nie tylko porusza najczulsze struny wrażliwości, ale przede wszystkim pięknie pokazuje, że pomimo wszystko i na przekór wszystkiemu – warto walczyć o siebie i swoje marzenia. Cudowna inspiracja dla każdego!
Skusicie się?