Dziewczynka z balonikami
Agnieszka Turzyniecka
Wydawnictwo: Szara Godzina
data wydania: 16 kwietnia 2014
liczba stron: 176
ocena: brak (ze względu na tematykę)
Szpital psychiatryczny z reguły kojarzy się nam z wariatami w kaftanach bezpieczeństwa, lub z filmami grozy. Społeczeństwo boi się i unika tego miejsca. Żyje mitem sądząc, że w psychiatrykach przebywają jedynie szaleni pacjenci, którzy „skaczą po ścianach”. Ponadto uważają, że można trafić tu wbrew własnej woli i nigdy nie wyjść. Jest to jednak mylny stereotyp. W domu dla umysłowo chorych może znaleźć się każdy z nas. Wszystko zależy od pewnych czynników np. z powodu nasilenia konfliktów rodzinnych, zachowań samobójczych albo na skutek zleconych przez sąd badań lub ze względu na wszelakie zaburzenia typu nerwica czy depresja. Jak wygląda leczenie w takiej placówce? Spróbujemy się tego dowiedzieć na przykładzie Marleny, główniej bohaterki ,,Dziewczynka z balonikami ‘’Agnieszki Turzynieckiej.
Marlena to młoda, dwudziestosiedmioletnia Polka mieszkająca w Niemczech. Od kilku lat cierpi na zaburzenia maniakalno-depresyjne. Oficjalnie to choroba afektywna dwubiegunowa. Mózg nie jest w stanie utrzymać nastroju w równowadze. Tacy pacjenci mają zawsze huśtawkę-albo bujają w obłokach i wpadają w euforie, albo depresje. Nigdy nie osiągają stanu normalnego. Nie bez leków. Podczas kolejnego rzutu choroby Marlena postanawia sama zgłosić się do szpitala, gdzie ma nadzieję otrzymać upragnione wsparcie i pomoc.
,,Jestem otępiała i apatyczna, a jednocześnie wszystko się we mnie gotuje. Mam w sobie tyle złości, tyle nienawiści, nawet nie wiem przeciw komu lub czemu. Mogłabym wziąć kałacha i wszystkich wystrzelać jak kaczki.(…) jestem umęczona i to już od lat. Czy już zawsze tak będzie?(…) Czym sobie na to zasłużyłam?’’
Pobyt w placówce okazuje się jednak dla niej bardzo trudny. Musi przejść przez długi, żmudny proces specjalistycznej terapii. Czy mimo to uda jej się wyjść zwycięsko z próby, jaką zgotował los? A może na powrót do pełni zdrowia i normalności jest już za późno? I jaką rolę w tym wszystkim odegra pewien przystojny Martin?
To moje pierwsze spotkanie z twórczością Agnieszki Turzynieckiej. Autorka debiutowała w 1998 roku na łamach lokalnej gazety piotrkowskiej "7 dni". Po maturze wyjechała do Luksemburga, skąd w 2003 roku przeniosła się do Niemiec. Studiowała germanistykę i romanistykę na Universität Trier, jednak przerwała studia na dziesiątym semestrze. Od 2009 roku ponownie mieszka w Polsce. Pracuje w ogólnopolskich gazetach, prowadzi bloga ,,Gryzipiórek'’. W roku 2013 ukazała się jej debiutancka powieść zatytułowana "Inspektor Kres i zaginiona", zaś obecnie, w kwietniu tego roku do księgarń trafiła "Dziewczynka z balonikami" - powieść obyczajowa.
Jestem porażona tą lekturą. Nie myślałam, że znajdę w niej aż tyle szczerych, bolesnych, brutalnych treści. W naszym kraju mało jest książek poruszających problem choroby maniakalno-depresyjnej. O tym zazwyczaj nie mówi się głośno. To wciąż temat tabu. Ludzie cierpiący na tę przypadłość zazwyczaj są nierozumiani przez swoich najbliższych i otoczenie. Rodzina, przyjaciele czy znajomi nie dostrzegają i lekceważą wszelkie symptomy tej choroby, bowiem ciężko jest rozróżnić depresję od typowej chandry. Dlatego tak ważne jest, aby lepiej poznać źródło tego zaburzenia i w razie czego odpowiednio pomóc.
Agnieszka Turzyniecka na przykładzie główniej bohaterki pokazuje zespół maniakalno-depresyjny zza kulis. Dzięki temu wspólnie z Marleną poznajemy szpital psychiatryczny od wewnątrz, dowiadujemy się, jakie są metody leczenia oraz, jak lekarze i personel odnoszą się do swoich wyjątkowych pacjentów. Niemiecka placówka pod wieloma względami przewyższa nasze szpitale, ale, tak, jak wszędzie toczy się tu codzienna walka o życie i ludzką godność. Ta książka porusza autentyzmem, pobudza do myślenia, i do przewartościowania standardowych zapatrywań. Często w czyimś zachowaniu doszukujemy się zwyczajnego lenistwa, czy opieszałości nie widząc drugiej strony medalu. Autorka otwiera nam oczy na wiele niuansów, które są niemal niedostrzegalne i uwrażliwia społeczeństwo przed pochopnym ocenianiem maniery danego człowieka. Im więcej dowiemy się o chorobie i postępowaniu z chorym, tym bardziej będziemy w stanie znaleźć wyjście z sytuacji i właściwie zadziałać.
Powieść pomimo trudnej tematyki czyta się niezwykle lekko i swobodnie. Polubiłam Marlenę i kibicowałam na każdym kroku jej zmagania z umysłową niedyspozycją. Dlaczego tak młoda dziewczyna popadła w depresje? Co jest przyczyną tego stanu rzeczy? Wraz z rozwojem fabuły dowiadujemy się o jej trudnych relacjach z matką, które pogłębiały się od wczesnych lat dzieciństwa. Marlena nigdy nie otrzymała rodzicielskiej miłości. Szczególnie matka nieustannie ją poniżała wyzywając od głupków, leniów i grubasów. Całkowicie zburzyła system wartości, którego nie dało się już odbudować. Ogromnie boleje nad biednym losem obu kobiet. Słowa mają moc, niekiedy niszczycielską i okrutną. Zaś oziębłość emocjonalna, brak empatii i akceptacji niszczą wszelkie stosunki międzyludzkie.
,,Dziewczynka z balonikami'' to niezwykle przejmujące stadium samotności, zagubienia, okaleczenia psychicznego oraz braku wewnętrznej równowagi i aprobaty. To również rozdzierające wołanie o pomoc bezradnej dziewczyny uwięzionej w psychotycznym świecie, która pragnie jedynie normalności, spokoju, zwyczajnej codzienności. Obok tej pozycji nie sposób przejść obojętnie. Zmusza do refleksji oraz zastanowienia się nad tym, kim naprawdę jesteśmy i po co żyjemy. Naprawdę polecam. Warto odtworzyć swoje serce i patrzeć nim, gdyż dzięki temu świat stanie się lepszy i bardziej zrozumiały.
***
Blog Agnieszka Turzynieckiej: klik
Wydawnictwo Szara Godzina.