Twarda szkoła życia
Aleksandra Jolanta Tabor
wydawnictwo: Novae Res Wydawnictwo Innowacyjne
data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7722-563-9
liczba stron: 402
ocena: --
Większość dzieci żyje w pełnej, kochającej rodzinie, ale nie każdy ma tyle szczęście. Są na świecie również sieroty, półsieroty oraz maluchy, których rodzice nie są w stanie się nimi zajmować, dlatego trafiają do domu dziecka. Jak wygląda życie w takiej placówce? Możemy się tego dowiedzieć czytając ,,Twardą szkołę życia’’ Aleksandry Jolanty Tabor. To historia oparta na faktach, gdzie autorka pokazuje prawdziwe oblicze ,,bidula''.
Ola urodziła się 29 lipca w 1957 roku w Warszawie. Już w pierwszych godzinach jej życia matka dochodzi do wniosku, że córka jest dla niej zbyt wielkim ciężarem. Początkowo zamierza ją sprzedać, niczym małe zwierzątko, ale niestety nie znajduje zainteresowanego nabywcy. W zaistniałej sytuacji dziewczynka trafia do Domu Małego Dziecka, w którym spędza większość swojego życia. Czy mała Aleksandra będzie szczęśliwa w sierocińcu? Jaki scenariusz zgotował jej los?
Pierwszy raz w swoim życiu nie wiem, co napisać o danej książce. Wzruszenie ściska mi gardło, zaś serce bije jak szalone z nadmiaru emocji. Nie da się w kilku zdaniach opowiedzieć o brutalnym życiu głównej bohaterki. Jej historię trzeba samemu poznać, żeby zrozumieć, co osobiście chce przekazać. Nawet podczas pisania tej recenzji czuje dreszcze i na usta cisną się słowa: dlaczego Boże zgotowałeś taki los niewinnemu dziecku? Ola od najmłodszych lat nie miała lekko. Siostry zakonne często stosowały psychiczny terror na swoich wychowankach. Szczególnie okrutne były ,,rządy’’ jednej z dyrektorek, która codziennie rano i wieczorem zwoływała apel, gdzie znęcała się słownie nad biednymi sierotami.
,,Jesteście wszystkie dziwkami, bachorami, podrzutkami i bękartami. (…) Jesteście darmozjadami niezasługującymi na kromkę chleba, jaką wam państwo daje’’.Już sama powyższa wypowiedź jest najlepszym dowodem na to, że życie w bidulu, to nie żadna radość, harmonia czy sielanka.
Niektóre dzieci miały nieco więcej szczęścia spotykając na swej drodze adopcyjnych rodziców, jednak, i w tym przypadku nie zawsze takie rozwiązanie było korzystne. Dlaczego? Zobaczycie sami czytając ,,Twardą szkołę życia''.
Mała Aleksandra nie mogła zostać nikomu przysposobiona, ponieważ biologiczna matka nie zrzekła się praw rodzicielskich. Nie okazywała jednak córce żadnych ciepłych uczuć, wręcz przeciwnie. Podczas krótkiego wspólnego mieszkania poniżała ją fizycznie i emocjonalnie na wszelkie możliwe sposoby, dlatego bardzo często dziewczynka uciekała z domu, gdzie z piszczącym z głodu żołądkiem tułała się po strychach, piwnicach, klatach schodowych itp. Jej życie było niczym nieustanna Droga Krzyżowa, w której na każdym kroku czekało ją bicie, sponiewieranie, głód, zimno i niewyobrażalna bieda.
Dlaczego Olę spotkał taki los? Dlaczego nie miała normalnego domu pełnego miłości, radości i szacunku? Chociaż przeczytałam całą jej historię, nie znalazłam odpowiedzi na moje pytania. Momentami chciałam krzyczeć ze złości, gdyż niektóre osoby miały wystarczającą władzę, aby zmienić los tej dziewczynki, lecz nie skorzystali z tego przywileju. Może gdyby się odważyli na jakikolwiek radykalny czyn, główna bohaterka miałaby szanse na lepsze życie i pewniejszą stabilizacje. Niestety, teraz się już tego nie dowiemy.
Jestem pełna podziwu dla autorki, gdyż mimo piekła, jakie przeżyła nie zdecydowała się ,,upodlić'' swojego ciała, choć wielokrotnie miała taką możliwość. Do końca zachowała swoją godność i honor, za co bardzo ją podziwiam i szanuje. Wiele osób po opuszczeniu domu dziecka, nie ma dokąd iść, nie ma też żadnych środków na rozpoczęcie życia w świecie dorosłych, dlatego lądują na ulicach, dokonują przestępstw, żeby tylko jakoś przeżyć każdy następny dzień. Aleksandra Jolanta Tabor również miała okazje stoczyć się na samo dno, ale znalazła cel, dla którego walczyła z całych sił o lepsze ,,jutro’’.
Gorąco zachęcam do przeczytania ,,Twardej szkoły życia’’. Tak wzruszający i zarazem brutalny pamiętnik, nie może przejść bez echa. W dzisiejszych czasach zamykamy się w czterech ścianach i udajemy, że wokół nie dzieją się żadne dramaty. Dopiero, kiedy dochodzi do nieszczęścia pytamy, dlaczego tak musiało się stać? Tak naprawdę w niektórych przypadkach sami możemy zmienić bieg wydarzeń otwierając nasze serca dla tych, którzy są w potrzebie. Patrząc przez pryzmat całego życia pani Aleksandry Jolanty Tabor chylę czoła dla jej zacnej postawy. Mimo przeciwności losu pokazała, że można być człowiekiem prawym, szczerym, uczciwym i wielkodusznym. Sięgnijcie po ten niebywały album wspomnień i spróbujcie go ocalić od zapomnienia. Zapraszam.
***
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Novae Res.