"Przytul mnie"
Monika Rebizant-Siwiło
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: lipiec 2013
Liczba stron: 408
Ocena: 5/6
Każdy ma prawo do miłości, tylko nie każdy potrafi z niego korzystać. Boimy się zaryzykować, uwierzyć w siebie i we własną wartość. Podobnie sytuacja przedstawia się w przypadku głównej bohaterki książki ''Przytul mnie'' Moniki Rebizant-Siwiło.
Dwudziestokilkuletnia Anna Jabłońska po siedmiu latach nieobecności wraca do rodzinnego domu w Lipsku. Nikt nie wie, że przez cały ten czas tkwiła w toksycznym małżeństwie pod czujnym okiem męża sadysty. Na szczęście ma już za sobą ten koszmarny etap. Dzięki pomocy sąsiadki dostaje pracę na stanowisko bibliotekarki w miejscowej szkole i próbuje zacząć wszystko od nowa. Ale szalony socjopata ciągle z ukrycia roztacza nad nią swoją wszechwładzę. Tymczasem pewnego dnia Ania spotyka w sąsiedniej leśniczówce Michała, kolegę Sebastiana (brata) z czasów dzieciństwa, zarazem ulubienica jej matki. Mężczyzna niespodziewanie dziedziczy po dziadku uroczy domek wraz z piątką kotów. Oboje coraz częściej i chętniej przebywają w swoim towarzystwie. Spotkanie po latach stopniowo budzi w nich uczucia, wyzwala potrzebę bliskości. Jednak prawdziwe życie nie jest prostym i łatwym do przejścia korytarzem, którym podążamy wolni i nieskrępowani. Zarówno Ania, jak i Michał mają bolesny bagaż doświadczeń i niedokończone sprawy. Czy mimo to wbrew wszelkim przeciwnościom losu uda im się być razem?
Twórczość Moniki Rebizant-Siwiło miałam już okazję poznać podczas lektury ''Wrzosowiska'', która mimo kilku uwag zrobiła na mnie całkiem pozytywne wrażenie, dlatego postanowiłam dać autorce jeszcze jedną szansę. Czy warto było? Bez wątpienia tak, ponieważ ''Przytul mnie'' w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki jest znacznie lepiej napisany, rozplanowany i dopracowany. Akcja rozgrywa się w niewielkiej miejscowości w Lipsku. To właśnie tutaj po wielu latach nasza główna bohaterka boleśnie doświadczona przez los wraca na łono rodziny. Nikt z najbliższego otoczenia nie wie, co się tak naprawdę stało. Jedynie Sebastian, brat Ani został przez przypadek wplątany w jej małżeńskie piekło. Niestety za wolność swojej siostry stracił własną. To jeszcze nie koniec problemów. Sadystyczny mąż znalazł pewien haczyk, aby nie dopuścić swojej żony do nawiązywania cieplejszych relacji z innymi mężczyznami. Autorka bardzo realnie zobrazowała sytuację przemocy domowej. Dla większości osób to temat bardzo niewygodny, wstydliwy, często zatajany. Najczęściej jest to dramat, który rozgrywa się w czterech ścianach. Ludzie wolą go nie zauważać, aby nie narazić się nieobliczalnemu katowi. Skąd się biorą tacy bezlitośni ludzie? Dlaczego mają o sobie tak wielkie mniemanie uważając się za wszechwiedzącego stwórcę? Jak można być tak błyskotliwym kameleonem, który w oczach społeczeństwa jest przykładnym, kochającym mężem, zaś w domowym zaciszu pokazuje swoje szatańskie oblicze? Jestem przerażona i bezsilna. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że owe zjawisko zdarza się nie tylko rodzinach patologicznych. To zwyczajny mit i stereotyp. Ten problem może dotknąć każdą rodzinę, niezależnie od jej statusu materialnego i społecznego. Aż ciężko uwierzyć, że osoba, która ma dobrą reputację i wysoką pozycję społeczną w gruncie rzeczy jest agresywnym złoczyńcą znęcającym się psychicznie i fizycznie nad swoją rodziną. Na dodatek potrafi tak umiejętnie zmanipulować otoczenie stawiając bezbronną ofiarę w niekorzystnym świetle. W takim przypadku niezwykle trudno udzielić pomocy poszkodowanemu. Mimo to Monika Rebizant-Siwiło pokazuje, że z każdej, nawet pozornie patowej sytuacji istnieje jakieś wyjście. Wystarczy tylko wiedzieć, jak odpowiednio zareagować i przechytrzyć domowego agresora. Trochę żałuje, że autorka bardziej dobitnie nie pokazała tego problemu. Miałam nadzieję, że poznam go od kulis ze wszystkimi okrucieństwami i drastycznymi szczegółami. Niestety musiałam zdać się jedynie na wyobraźnię.
W powieści oprócz tła społecznego znajdują się także wątki historyczno-wojenne. Co prawda nie jest to mój ulubiony temat, niemniej jednak z żywym zainteresowaniem czytałam o partyzantce wojennej, o działalności żołnierzy Armii Krajowej na terenie Puszczy Solskiej jak również o wszelkich podstępnych machinacjach Urzędu Bezpieczeństwa. Pisarka bardzo zgrabnie i fachowo podeszła do tego zagadnienia ukazując jego cienie i blaski oraz jego dalekosiężny wpływ na losy wielu rodzin i relacje międzyludzkie.
''Przytul mnie'' to jednak przede wszystkim niezwykła historia rodzącej się miłości pomiędzy dwojgiem ludzi poharatanych przez los, złamanych ciężkimi przejściami. Zarówno Ania jak i Michał obdarzyli zaufaniem i uczuciem swoich toksycznych partnerów. Mimo to znaleźli w sobie siłę, aby zawalczyć o siebie i poukładać na nowo swoją teraźniejszość. Ale czy zaryzykują utratę złudnego spokoju, aby być razem? Zdradzę tylko, wcale nie będzie tak łatwo i różowo. Pośród wszelkich rozterek, piętrzących się trudności i nadziei na szczęście narodzi się nie tylko pożądanie i namiętność, lecz również niepokój i przerażenie. Mamy również wątek miłosny między rodzicami naszej bohaterki oraz między jej dziadkiem a wybranką jego serca. Ten aspekt stanowi najlepszy dowód na to, że nie ma znaczenia różnica wieku, ważne, żeby dwoje ludzi zainteresowanych sobą nawzajem się kochali. Ponadto uświadamia, że bez względu na staż związku należy go nieustannie pielęgnować, wtedy uwidacznia coraz to nowe barwy swego piękna i wydaje dojrzałe owoce.
Lektura tej książki dostarczyła mi wspaniałych przeżyć. Napisana jest lekkim piórem i przejrzystym stylem. Dialogi brzmią wiarygodnie i naturalnie. Wielowątkowa fabuła i stopniowana akcja umiejscowiona w realnym świecie powoduje, że książkę czyta się niemal błyskawicznie. Nie brak też bogatej plejady różnorodnych bohaterów. Prym wiedzie oczywiście Ania i Michał, lecz drugoplanowe postacie także mają wiele ciekawego do powiedzenia i do zaoferowania. Do gustu nie przypadła mi jedynie nadmierna ilość koligacji rodzinnych. Nagle w cudowny sposób odnajduje się czyjaś ciotka, brat, kuzyn, wnuk etc. W moim mniemaniu to jakaś niedorzeczność, która wypadła sztucznie i nachalnie. Pomijając ten fakt całość wypada naprawdę bardzo dobrze.
Serdecznie zachęcam do przeczytania tej książki. To niezwykle ciepła, mądra, wzruszająca i optymistyczna powieść obyczajowa z elementami historycznymi. W piękny, subtelny sposób uświadamia, że''Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć od nowa, żeby pójść inną drogą i raz jeszcze spróbować. Nigdy nie jest za późno by na stacji złych zdarzeń złapać pociąg ostatni i dojechać do marzeń''. Wystarczy tylko uwierzyć, a cały świat stanie przed nami otworem. Polecam, bo moim zdaniem naprawdę warto.
***
Wydawnictwo Replika.
.jpg)
