Półmrok
Anna Stuczeń
Data premiery: marzec/kwiecień
Liczba stron: 182
Wydawnictwo: Novae Res
Ocena: 3-/6
Od czasu do czasu czytam książki z gatunku paranormal romance, zwłaszcza o tematyce wampirycznej. Dlatego z ogromną ciekawością zabrałam się za ''Półmrok'' Anny Stuczeń. Jednak w miarę upływu czasu i stron, rosło moje rozczarowanie. Dlaczego? Zanim do tego dojdziemy, kilka słów o fabule.
Kara jest nastolatką bynajmniej nie zwyczajną. To pół wampir, pół człowiek. Nikt o tym nie wie, poza jej najlepszą przyjaciółką. Matka dziewczyny umarła, dlatego mieszka z ciocią i z kuzynką, która nie darzy ją zbytnią sympatią. Pewnego dnia w szkole pojawia się nowy uczeń- Will, przystojny, tajemniczy chłopak. Kara zauważa, że w przeciwieństwie do innych ludzi, nie potrafi wyczuć jego emocji ani myśli. Jednak nie zamierza zaprzątać sobie nim głowy, gdyż inne sprawy bardziej absorbują jej uwagę. Podświadomie czuje, że jej przeszłość owiana jest tajemnicą. Zatem pewnego dnia postanawia wkraść się do biura cioci i znaleźć coś, co ma związek z jej matką. Niespodziewanie odnajduje stare listy, z których wynika, że jej matka żyje, ma się dobrze, lecz pała żądzą nienawiści do swojej córki. To cios w samo serce. Zszokowana i zrozpaczona nastolatka ucieka z domu. Dlaczego matka Kary wyparła się swojej córki? Kim jest Will i jak dalej ułożą się jego stosunki z Karą?
Bardzo lubię odkrywać współczesnych polskich pisarzy, gdyż to właśnie nasza rodzima literatura w dużej mierze stanowi centrum moich zainteresowań czytelniczych. Wszak nawet u nas zdarzają się prawdziwe perełki. Czego niestety nie mogę powiedzieć o niniejszej pozycji. Poza magnetyzującą okładką, nie znalazłam w niej nic, co mogłoby mnie zachwycić. Z żalem stwierdzam, że fabuła jest banalna, a jej wykonanie słabe i nijakie. Mamy nastoletnią dhampirkę, której całe życie było zbudowane na kłamstwie. Okazuje się, że jej mama tak naprawdę nie umarła, na dodatek uważa Karę za swojego największego wroga, którego zamierza kiedyś unicestwić. W zaistniałej sytuacji dziewczyna szuka ratunku u nowo poznanych sprzymierzeńców. Do tego grona należy także Will, który zna ją od dawna i skrycie się w niej podkochuje. Zapewne domyślcie się, kim on jest. Jednak zaskoczą Was okoliczności ich pierwszego spotkania. Historia miała potencjał, lecz została przez autorkę niestety mocno spłycona. Praktycznie można przez nią ''przejść'' bez konieczności analizowania i zaangażowania emocjonalnego. Brak pobocznych wątków i staranniejszego dopracowania niektórych detali. Większość zdań to zdania proste, bez rozwinięcia. Opisy miejsc, sytuacji i osób były przedstawione w skondensowanej formie. Akcja pędzi na łeb na szyję, ale nie ma w tym suspensu, niepokojącej atmosfery, ani jednego elementu, dzięki któremu mogłabym powiedzieć: rewelacja!
Bohaterowie są nudni, miałcy i jednowymiarowi, bez polotu czy jakiegokolwiek konkretnego rysu psychologicznego. Mówią i zachowują się sztucznie i drętwo. Jako przykład podam, kiedy Will wyznaje Karze swoją miłość, ona, choć praktycznie go nie zna, od razu rzuca mu się na szyję i odwzajemnia wyznanie. Dlatego w moim odczuciu wątek miłosny jest zupełnie bezbarwny. To wszystko działo się zbyt szybko i na tym polega problem. Plusem na pewno jest nieprzewidywalne zakończenie, z otwartą furtką dla ewentualnej kontynuacji. jednakże nie jestem pewna, czy się skuszę na drugi tom. Czas pokaże.
Podsumowując. To bardzo przeciętny romans paranormal dla niewymagającego czytelnika. Przed Anną Stuczeń jeszcze bardzo długa droga i skomplikowany proces twórczy, który, mam nadzieję może kiedyś zaowocuje sukcesem. Trzymam mocno kciuki. Tymczasem zapraszam wszystkich zainteresowanych do niniejszej lektury, aczkolwiek na własną odpowiedzialność.
***
Wydawnictwo Novae Res