Zwykły człowiek
Graeme Cameron
Liczba stron: 288
Premiera: 2015-08-12
Ocena: 3/6
Według danych około 1% ludzi może mieć psychopatyczne zaburzenia osobowości. Tylko skąd wiadomo, czy miły, sympatyczny mężczyzna nie jest przypadkiem nieobliczalnym szaleńcem? Niestety ciężko odkryć rzeczywistość ukrytą pod pozorami.
Główny bohater i zarazem narrator powieści jest młodym, niewyróżniającym się niczym szczególnym mężczyzną. W istocie jednak od wielu lat niczym drapieżnik tropi młode kobiety, następnie zamyka je w klatce w piwnicy, by po jakimś czasie brutalnie odebrać im życie. Ale pewnego dnia sytuacja niespodziewanie wymyka się spod kontroli, kiedy spotyka kolejną ''wybrankę''. Kim jest nowa zdobycz seryjnego mordercy i w jaki sposób popsuje jego szyki?
Graeme Cameron to autor opowiadań, tekstów piosenek. Mieszka w Norfolk. ''Zwykły człowiek'' jest jego debiutem powieściowym.
Miałam spore oczekiwania wobec tej książki, tym bardziej, że na okładce widnieje zachęcająca rekomendacja Lee Child: ''Hipnotyzuje i mrozi krew w żyłach. Tego nie da się zapomnieć''. Cóż, kompletnie się z tym nie zgadzam. Zawiodłam się na całej linii. Poza kilkoma ciekawymi momentami było nudnie i sennie. Marna namiastka kryminału. Chociaż sam pomysł na fabułę uważam za całkiem niezły, mimo to jego wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Bohaterem jest człowiek o dwóch obliczach: normalnej znanej otoczeniu i mrocznej znanej nielicznym. Co jakiś czas wyrusza na polowanie i porywa młode dziewczyny, a potem bawi się z nimi w kotka i myszkę, przy czym wiadomo, że jego ofiary nie mają najmniejszych szans na ocalenie w walce z nieobliczalnym zwyrodnialcem. Ale wszystko zmienia się wraz z pojawieniem nietypowej kobiety, która zdaje się go nie bać. Co więcej, ma już pewne plany z nim związane. Mogłoby się wydawać, ze czeka nas przerażająca jazda bez trzymanki. Nic bardziej mylnego. Czekałam z utęsknieniem na jakieś chwile grozy oraz dynamiczną akcję pełną zwrotów i napięcia, lecz musiałam obejść się smakiem. Jestem totalnie rozczarowana.
Jedynym pozytywnym aspektem książki jest narracja pierwszoosobowa, dzięki której można wejść w głąb socjopatycznego umysłu seryjnego mordercy. To przebiegły, bezwzględny, cwany lis, ale jednocześnie bystry, inteligentny facet. Niczym kameleon potrafi dostosować się do każdego otoczenia. Skąd u niego ta zmienność, plastyczność myślenia, emocji i zachowania? Zdradzę jedynie, źródła trzeba szukać w dzieciństwie.
Mały plusik dam także za wyrazistych bohaterów, posiadających własne osobowości i przeszłość. Dzięki temu łatwo można sobie ich wyobrazić i poniekąd zrozumieć motywy ich postępowania. W szczególności najnowsza zdobycz porywacza budzi ogrom emocji. Enigmatycznie napiszę – trafił swój na swego. Resztę musicie poznać sami.
Nie będę się rozpisywać zbytnio, przejdźmy do konkretów. Jeśli oczekujecie mrocznego kryminału, to czeka Was rozczarowanie. Ale gdy nastawicie się na psychologiczną obyczajówkę, to prawdopodobnie będziecie zadowoleni. Osobiście ani nie polecam, ani nie odradzam. Sami dokonajcie wyboru.