Warkocz losów
Roksana Bała
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: listopad 2015
Ilość stron: 199
Ocena: 5-/6
Porzucenie przez ukochaną osobę to jedno z najgorszych doświadczeń w życiu człowieka. Złamane serce boli i zazwyczaj potrzeba czasu, by stanąć na nogi. Ale tak to już jest, że niekiedy trzeba coś stracić, by zyskać dużo więcej...
Ewa jest młodą, sympatyczną dziewczyną pracującą w telemarketingu. Marzy o mężu, dzieciach i przepełnionym miłością domem. Niestety jej chłopak Piotrek ma zgoła inne plany i oczekiwania. Dlatego postanawia raz na zawsze zakończyć ten związek.
''– Nie dramatyzuj… Słuchaj, ja potrzebuję kobiety reprezentacyjnej, dyspozycyjnej, która będzie ze mną bywać, pokazywać na przyjęciach, bankietach, a ty co? Chcesz się zakopać w pieluchach, zostać zwykłą kurą domową, z którą będzie można pogadać tylko o zupkach, kupkach i kaszkach – wyrzucał jej wściekle.''
Rozczarowana Ewa próbuje pozbierać się po przeżytym zawodzie miłosnym. Za namową koleżanek wyjeżdża na weekend do Jodełek Małych – urokliwej, górskiej miejscowości, aby w ciszy i spokoju zapomnieć o wszelkich problemach. Na miejscu niespodziewaniepoznaje Janka – mechanika samochodowego, rozwodnika wychowującego 4-letnie bliźniaki: Emilkę i Tomka. Nawiązuje się między nimi nić sympatii i porozumienia. Czy ta znajomość przerodzi się w coś więcej?
''Warkocz losów'' to debiut literacki Roksany Bały. Autorka pochodzi z Czeladzi. Pasjonuje ją fotografia przyrodnicza i filmy kostiumowe, głównie na podstawie książek Jane Austen.
Wiązałam z tą książką spore nadzieje, lecz te nadzieje nie do końca zostały zaspokojone. Mamy dwójkę młodych ludzi z bagażem doświadczeń, którzy kolejny raz próbują zawalczyć o własne szczęście. Z jakim to wyjdzie rezultatem? Autorka stworzyła schematyczny i przewidywalny wątek miłosny, co nie zmienia faktu, żezachwycił mnie swoją zwyczajnością i prostotą. Z przyjemnością obserwowałam poczynania Ewy i Janka, razem z nimi przeżywałam każdą rozmowę, spotkanie i czułe gesty. Ich wzajemne relacje urzekają spokojem, pozbawione spektakularnych napięć, dramatów, traum i nieporozumień. Ale w tym właśnie tkwi całe piękno. Pani Roksana mądrze pokazuje, że udany związek powinien być wolny od egoizmu i władczości. Nadrzędną wartością jest wzajemny szacunek, zaufanie, wierność, akceptacja i miłość. Nie mamy prawa nikogo zmieniać czy kontrolować, tak samo jak nikt nie ma prawa zmieniać nas, ustawiać pod własne dyktando.
Całość napisana jest prostym, codziennym językiem. Akcja płynie swoim naturalnym nurtem, bez gwałtownych zrywów, choć na nudę nikt z pewnością narzekać tu nie będzie. Bohaterowie są żywi, naturalni i wiarygodni. Łatwo ich sobie wyobrazić i zżyć się z nimi jeszcze bardziej. Aczkolwiek brakowało mi większego dopracowania, rozwinięciawątków związanych z ich tajemniczą przeszłością. Także przeskoki czasowe między kolejnymi rozdziałami wydawały się mało płynne. Tak jakby autorka szybko chciała zakończyć całą historię.Niemniej jednak w ostatecznym rozrachunku to całkiem dobra powieść. Wyczuwam w autorce pewien potencjał, który na pewno się rozwinie, tylko potrzeba czasu.
Podsumowując. Optymistyczna, pełna ciepła i nadziei opowieść o miłości i szczęściu, które przychodzi samo, bez szukania. Idealnie pasuje do jesienno-zimowej aury, ciepłego koca i gorącej czekolady. Zapraszam wszystkich zainteresowanych.
***
Wydawnictwo Novae Res