Oddychając z trudem
Rebecca Donovan
Tytuł oryginału: Barely Breathing
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 537
Premiera: 14 stycznia 2014r.
Ocena: 6/6
Jakiś czas temu wydawnictwo Feeria Young wypuściło na rynek bardzo emocjonalną i chwytającą za serce serię dla dziewcząt pt. ''Oddechy''. Pierwszy tom-''Powód by oddychać' z miejsca zyskał sympatię oraz uznanie ze strony wielu czytelników. Ja również nie pozostałam obojętna wobec tej książki, dlatego też, kiedy w moje ręce trafiła kontynuacja losów Emmy, czym prędzej zabrałam się za czytanie. Czy i tym razem jestem zadowolona? Zapraszam do opisu moich wrażeń.
Minęło już pół roku od tragicznych wydarzeń, po których Emma ledwo uszła z życiem. Ciotka Carol została skazana za swoje czyny i mogłoby się wydawać, że wszystko powoli wraca do normalności. Niestety, koszmar tamtych dni wciąż nawiedza udręczoną nastolatkę. Nie pomagają nawet rozmowy z terapeutą, ani wsparcie najbliższych. Obecnie Emma przebywa pod opieką rodziców Sary, swojej najlepszej przyjaciółki. Mimo to decyduje się jednak przeprowadzić do swojej matki (która niegdyś ją porzuciła), żeby lepiej ją poznać i odbudować zerwane więzi. Ale czy to na pewno dobra decyzja?
Brakuje mi słów, aby wyrazić swoje emocje towarzyszące tej lekturze. Pochłonęła mnie całą sobą i sprawiła, że chcę wracać do niej wciąż i wciąż by odkrywać ją na nowo. Jak dla mnie jest o niebo lepsza od swojej poprzedniczki, bardziej rozwinięta, dopracowana, po prostu perfekt w każdym calu. Autorka wspięła się na wyżyny swoich możliwości, tworząc zaskakującą, nieprzewidywalną fabułę. Byłam przekonana, że tym razem czeka mnie ciepła, spokojna i pełna optymizmu historia. Nic bardziej mylnego! Dostałam prawdziwy rollercoaster, niekontrolowaną jazdę bez trzymanki. Emma nie jest już ofiarą przemocy domowej, ale nadal nie umie wrócić do równowagi psychicznej. Najgorzej jest nocą, kiedy demony szaleją. Jednak nie potrafi zaufać Sarze i Evanowi na tyle, by podzielić się z nimi swoimi troskami. Zamyka się w sobie, woli trzymać ich na dystans, z dala od sytuacji, w jakiej się znalazła. W ten sposób chce uchronić przyjaciół przed cierpieniem.
Zamieszkanie z matką sprawia, że dziewczyna spada z deszczu pod rynnę. Okazuje się, że jej rodzicielka posiada pewne słabości, z którymi nie umie sobie poradzić. Z każdym dniem coraz bardziej stacza się z w dół pociągając córkę za sobą. Tylko Jonathan-chłopak matki zdaje się rozumieć powagę problemu. Trudne przeżycia zbliżają ich do siebie. On rozumie ją jak nikt inny, bo sam walczy z nawiedzającymi go demonami. Rebecca Donovan nie oszczędza swojej bohaterki. Co rusz rzuca pod jej nogi kłody, ale ta podnosi się i walczy dalej. Razem z Emmą przeżywałam jej ból, smutek, strach, cierpienie, rozpacz, poczucie winy i zniechęcenie. Z ufnością i nadzieją pragnęłam dla niej lepszej przyszłości. Ale los nie dla wszystkich jest łaskawy.
W trakcie czytania czułam się tak, jakbym tonęła w morzu. Niejednokrotnie próbowałam złapać oddech, jednak nie potrafiłam. Historia Emmy poraża niebywałym realizmem wydarzeń i psychologiczną wiarygodnością. Brutalnie pokazuje, dokąd mogą zaprowadzić niezabliźnione rany, jak przeszłość styka się z teraźniejszością i przyszłością, wpływając na losy wielu osób. Czasem w jednej chwili, jeden człowiek potrafi zrujnować nie tylko samego siebie, ale i bliskich. A potem nie ma już nic więcej. Jest tylko cisza i nicość dookoła.
Wszystko mi się w tej powieści podobało. Tekst jest napisany przystępnym i zarazem pięknym językiem. Naturalnie brzmiące dialogi, plastyczne opisy idealnie dopełniają całość. Akcja wciąga niesamowicie, nie ma dłużyzn i przegadania. Choć i tak na największe uznanie zasługują bohaterowie. Są wielowymiarowi, wyraziści i bardzo ludzcy. Również postacie drugoplanowe, a nawet epizodyczne, mają cechy znamienne i łatwo zapadają w pamięć. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Emma, która próbuje chować się za maską pozorów, udawać, że wszystko jest w porządku i ze wszystkim sobie radzi. W rzeczywistości jest bezsilna wobec nurtu zmartwień i kłopotów, z którymi przyszło jej się zmierzyć. Dużą rolę odgrywa także Jonathan oraz Evan. Obojgu im zależy na bezpieczeństwie Emmy. Ale tylko jednemu z nich udaje się przebić skorupę, którą dziewczyna sama stworzyła. Czyżby czekał Nas kolejny trójkąt miłosny? Nie, tu chodzi o coś znacznie głębszego. Pozostaje jeszcze epilog, który pozostawia czytelnika z nutką niepewności i niepokoju. Z niecierpliwością czekam na trzeci tom zatytułowany ''Bez tchu''.
![]() |
źr. |