Misjonarze z Dywanowa. Polski szwejk na misji w Iraku, część II JONASZ.
Władysław Zdanowicz
seria/cykl wydawniczy: Misjonarze z Dywanowa tom 2
wydawnictwo: Zdanowicz
data wydania: 2011
liczba stron: 384
Władysław Zdanowicz, autor entuzjastycznie przyjętej powieści ,,Misjonarze z Dywanowa’’ ,tom 1 – Pinky, do niedawna stał w cieniu innych pisarzy. Jego twórczość dla większości czytelników była zupełnie obca, ale pan Zdanowicz nie poddawał się konsekwentnie realizując swój promocyjny cel, w wyniku, czego w ciągu pięciu lat udało mu się sprzedać ponad osiem tysięcy egzemplarzy swoich książek. Co przyczyniło się do takiej popularności? Myślę, że każdy, kto sięgnął po pierwszą część serii o szeregowym Leńczyku wie, że to przygody głównego bohatera są źródłem sławy, która rośnie z każdym poznanym kolejnym tomem. Również i ja z ogromną ciekawością sięgnęłam po następne dzieło pana Zdanowicza ,,Misjonarze z Dywanowa, cz. II – Jonasz’’. Czy drugi tom okazał się równie ciekawy i barwny jak jego pierwowzór? Zaraz się o tym przekonacie a tymczasem kilka słów o fabule.
Szeregowy Piotr Leńczyk w wyniku ogromnego nieporozumienia trafia na misję stabilizacyjną do Iraku. Od tamtej pory nieustannie pakuje się w różnorodne tarapaty, z których wyjątkowo zawsze wychodzi bez szwanku. Niestety nie wszyscy cierpliwie znoszą wybryki polskiego szwejka. Pewien kolejny incydent powoduje, że Leńczyk zostaje przeniesiony do plutonu rotacyjno-dyspozycyjnego pod dowództwem kapitana Młodszego oraz sierżantów Gecco i Drwala. Od teraz bierze udział we wszystkich najniebezpieczniejszych akcjach, gdzie w razie niepowodzenia można wylecieć z ,,wilczym biletem’’ z powrotem do Polski. Jak pechowy szeregowiec da sobie radę w nowym otoczeniu? Czy skończy się wreszcie jego zła passa?
Po przeczytaniu ,,Misjonarzy z Dywanowa cz. 1 - Pinky czyli Nowicjusz’’ myślałam, że w jego kontynuacji nie czeka mnie już nic zaskakującego. Jakże się myliłam. Już po kliku stronach powieści widać, że jest to jeszcze bardziej zawiła, absurdalna fabuła pełna humoru i nieoczekiwanych zdarzeń. Na pierwszy plan wysuwa się doskonała kreacja postaci oraz swobodny, potoczny język. Dialogi są bardzo naturalne, żywe i niewymuszone, zaś wplecione wulgaryzmy doskonale odzwierciedlają naturalność zachowań polskich żołnierzy, bo przecież taka jest właśnie żargonowa cecha prawdziwego wojaka. Osobiście niezwykle przypadły mi do gustu ironiczno-soczyste odzywki między żołnierzami, które bardzo często wywoływały we mnie istną salwę śmiechu. Duży plus należy się również autorowi za wartką, dynamiczną akcję okraszoną satyrycznymi wątkami. Znajdziemy tutaj m.in. obławę na terrorystę, działania strategiczne wokół mostu lub dla odmiany pojedynek między żołnierzami o to, kto więcej jest w stanie zjeść. Przede wszystkim cały urok powieści ,,Misjonarzy z Dywanowa’’ tkwi w zachowaniu szeregowego Leńczyka. „Prawdomówny i szczery do bólu, a jednocześnie pechowiec, który zawsze pakuje się w kłopoty, po czym dziwnym trafem spada na cztery łapy”. Nie potrafi zachowywać się taktownie i z umiarem, dlatego bardzo często wyskakuje z idiotycznymi pytaniami, które niemal każdego osobnika wytrącają z równowagi. Na szczęście jego koledzy z plutonu są dla niego bardzo wyrozumiali i często ratują go z różnych opresji. Dla nich jest on jednocześnie Jonaszem i amuletem na szczęście.
Władysław Zdanowicz pokazał również ciemniejszą stronę działań misyjnych w Iraku, gdzie najważniejszym problemem dla naszego wojska jest brak porządnego sprzętu i nawet nie ma, co liczyć np. na nowe obuwie, gdy stare ulegnie zniszczeniu. Również niektóre bezmyślne rozkazy powodują, że żołnierze często chodzą niewsypani, głodni i bez odpowiedniej broni.
Nie zamierzam rozpisywać na czynniki pierwsze wszelkich detali związanych z głębszym obrazem Wojska Polskiego, gdzie mamy do czynienia m.in. z absurdalną polityką. Skupiałam się przede wszystkim na zwariowanych perypetiach głównego bohatera i jego kompanach, dzięki czemu czas spędzony z ,,Misjonarzami z Dywanowa’’ nie uważam za stracony, wręcz przeciwnie. Jak dotąd chyba żadna książka o tematyce żołnierskiej nie pochłonęła mnie aż tak bardzo. Czasami miałam wrażenie, że jestem jednym z uczestników plutonu rotacyjno- dyspozycyjnego i patrzę z pobłażaniem na ,,inteligentne’’ wypowiedzi szeregowego Leńczyka. Polubiłam tą zwariowaną osobowość, dlatego z niecierpliwością czekam na trzecią część jego intrygujących przygód.
Szczerze polecam każdemu przeczytać ,,Misjonarzy z Dywanowa, czyli Polski Szwejk na misji w Iraku cz. II – Jonasz’’. Niech nie zmyli was zwyczajna okładka, ponieważ treść tej książki jest nietuzinkowa, niebanalna i jedyna w swoim rodzaju i jestem niemal pewna, że każdemu przypadnie do gustu. Jeśli tylko masz ochotę na humorystyczną historię z ciekawymi elementami sensacji i przygody, to śmiało sięgaj po powyższą książkę. Zapraszam.
***
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości p. Władysława Zdanowicza.